Dziś na wesoło, bo i poruszony przeze mnie temat należy potraktować z przymrużeniem oka. Przed kilkoma tygodniami do ratuszowego biura, wpłynęła petycja w sprawie nazwania jednej z miejskich arterii imieniem Lidla. I żeby nie było wątpliwości, pomysłodawcy nie chodzi o uhonorowanie w miejskim nazewnictwie twórcy tej marki, lecz wielkopowierzchniowego dyskontu spożywczego. Co więcej, w dotychczasowym miejskim nazewnictwie doszukuje się naruszenia zasad uczciwej konkurencji, bo przecież (jak twierdzi) mamy w Lublinie nazwy ulic sławiące inne markety tj. Biedronki czy Stokrotki, tymczasem Lidl nie doczekał się należnego mu miejsca. Na początku września sprawą zajmie się z pewnością Zespół ds. Nazewnictwa, którego mam przyjemność być członkiem, wyrażając swoją opinię.
Osobiście mam spory dystans do tego typu pomysłów i traktuję go wyłącznie w kategoriach humorystycznej prowokacji intelektualnej, co nie zmienia faktu, że jako członek w/w zespołu mam obowiązek ocenić merytorycznie argumenty zawarte w niniejszej petycji. Dziś pragnę wyrazić jedynie głęboką nadzieję, że z podobnymi inicjatywami nie wystąpią już inne dyskonty spożywcze, stacje paliw tudzież drobne zakłady rzemieślnicze.
Fot. (Źródło): www.kurierlubelski.pl